#1 2011-06-13 20:31:53

Zeman

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2011-06-13
Posty: 1
Punktów :   

Jan Kowalski

http://fc00.deviantart.net/fs49/i/2009/235/5/e/firefighter_by_skadiGRAPHICS.jpg
Jan Kowalski, kolejny Polak na emigracji. No bo, jak to sobie myślał „Pojdzie Se (tak, urodził się w Krakowie.) za granice i będzie zarabiał tyle że ho ho!”  Tak więc po całkiem dobrze napisanej maturce poleciał sobie za granice… i zapisał się do centralnej szkoły straży pożarnej w Nowym Orleanie. Ze względu na jego całkiem szybki metabolizm nie miał problemu z utrzymaniem się w formie, a jego wrodzona zaciekłość pomogła mu parę razy podczas akcji. Jak już coś robi, to robi to do końca a jeśli kogoś ratuje, to wszystkich. Podobno miał kiepskie dzieciństwo, bo się w jakiejś „Hucie” wychowywał. Chłopaki z remizy lubili go, bo umiał pić, żartem rzucić a w razie czego stawał w obronie „ekipy”.  W końcu awansował na Ogniomistrza.
Co do samego dnia kiedy wybuchła epidemia – jechał wtedy z chłopakami na miejsce pożaru, gdzie to zapłonął jakiś większy budynek. Sytuacja była trudna, wiec ubrali się w odzienia specjalne, wcisnęli na twarz maski a butle z tlenem wpakowali sobie na plecy. Tak wyposażeni wkroczyli do płonącego budynku – oczywiście Jan szedł jako pierwszy. Wszystko wydawało się normalne do czasu aż - rzuciły się na nich płonące osoby! Pierw pomyśleli że to efekt szoku i poparzeń, więc posłał większość chłopaków z szarpiącymi się i gryzącymi ich odporne odzienia ofiarami na zewnątrz, a sam z dwójką pozostałych ruszył by odnaleźć źródło pożaru… Okazało się że to od czego zapalił się budynek, była sterta płonących ciał dzieci z pobliskiej szkoły. Gdy z pomocą gaśnic ugasili stos, wydostali się na zewnątrz i zobaczyli to, co reszta miasta.
Na szczęście (choć krótkie) odzienia strażaków broniły ich przez zębami, tak więc po wpakowaniu się do wozów strażackich i odjechali do remizy, potrącając przy okazji pełno chodzących trupów. W połowie drogi odpadły dwa samochody, skręcając w pewnym momencie prosto w budynki. Jak się okazało, strażacy wytrzymali nieco dłużej dzięki ich maskom, tylko Jan miał szczęście, bo jego wirus się nie tknął.
Po „uspokojeniu” siekierą swoich byłych towarzyszy, ze łzami w oczach zabrał z remizy parę bardziej użytecznego sprzętu, zapakował w plecak nieco żarcia i postarał wydostać się z miasta.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.304gdh.pun.pl www.amrita-rao.pun.pl www.managerzuzlowy2010.pun.pl www.geografia90.pun.pl www.avilafans.pun.pl