Ku uciesze fanów niewymagającej kinematografii traktującej o żywych trupach, typowy przedstawiciel tego "gatunku" nie różni się zbytnio od zombie wykreowanych przez reżyserów.
Jako że ciało jest teoretycznie martwe, ulega normalnemu rozkładowi, serce nie bije, nie pompuje krwi, a zombiak zmuszany do wiedzenia drugiego życia przez tajemniczy wirus snuje się dość nieporadnie, spełniając tylko prymitywną żądzę: żreeeeć... Zaraza nie dotknęła zwierząt, toteż ich świeże mięsko dla żywego trupa jest niejakim rarytasem, z którym konkurować może jedynie tkanka ludzka.
Jedynym skutecznym sposobem na wysłanie żywego trupa na Wieczny Spoczynek, jest rozwalenie mu łba - kula, kij, siekiera winny naruszyć mózg, który jest ogniskiem mechanizmów podtrzymujących organizm przy (nie)życiu. Zombie pozbawione nóg będzie pełzło pomagając sobie rękoma, a gdy i te zostaną oddzielone od ciała, kadłubek trupa będzie się rzucał w różnorakich podrygach. Co więcej, nawet głowa odcięta od reszty ciała potrafi kłapać szczęką i przejawiać oznaki (nie)życia.
Offline